Rząd rozważa wprowadzenie odrębnej umowy dla pracowników sezonowych w rolnictwie, która - w przeciwieństwie do zleceń - nie byłaby objęta ustawowym minimum czyli stawką 13 zł. Przepis może objąć nawet 500 tys. osób.
Resort pracy rozważa wprowadzenie nowego rodzaju umowy - podaje "Dziennik Gazeta Prawna". Dotyczyłaby ona krótkotrwałego zatrudnienia np. przy zbiorach. Nie byłoby to ani zlecenie, ani umową świadczenia usług.
To oznacza, że proponowany przez resort pracy, nowy typ umowy nie obejmowałaby minimalna stawka godzinna wysokości 13 zł.
Wyłączenie to ma pomóc rolnikom. Chodzi o ułatwienie zatrudnienia pracowników tymczasowych lub sezonowych czyli takich których zatrudnieni byłoby krótkotrwałe.
Skąd ta potrzeba? Jak tłumaczy DGP, to ma być odpowiedź na realia rynkowe. Niskie ceny skupu produktów rolnych powodują, że rolników może nie być stać na zatrudnianie pracowników za minimalną ustaloną prawnie stawkę godzinową.
To oznaczałoby, że sadownikom czy ogrodnikom nie opłacałoby się prowadzić zbiorów. Zyski ze sprzedaży płodów mogłyby wówczas nie pokrywać kosztów zatrudnienia.
Co roku podwyżka? Wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej, to realizacja jednej z obietnic kampanii wyborczej. W lipcu ubiegłego roku ustawę z takimi przepisami przyjął Sejm. Zapisano w niej, że minimalna stawka godzinowa wyniesie 12 zł za godzinę, ale kwota waloryzowana będzie co roku w zależności od wzrostu minimalnego wynagrodzenia za pracę na etacie.
W 2017 r. płaca minimalna wzrosła do 2 tys. zł brutto, to również godzinowa stawka zostanie automatycznie zwaloryzowana. De facto więc nikt nie dostaje 12 zł za godzinę, ponieważ kwota od stycznia została podniesiona do 13 zł - więcej na ten temat pisaliśmy wWP money.
W kolejnych latach kwota będzie podwyższana w konsultacji z Radą Dialogu Społecznego. Negocjacje nie będą już się więc toczyły tylko o minimalne wynagrodzenie, ale również o stawkę godzinową.
Tak się obchodzi stawkę godzinową
Sprzątaczka płacąca 500 zł za dzierżawę odkurzacza czy ochroniarz płacący 5 zł za godzinę wypożyczenia munduru – to pierwsze zgłoszenia w ramach akcji "13 zł... i nie kombinuj", organizowanej przez NSZZ "Solidarność" oraz Państwową Inspekcję Pracy - októrej pisaliśmy więcej w tutaj.
O akcji wysyłania donosów na firmy, które płacą mniej niż 13 zł brutto na godzinę, pisaliśmy na początku lutego. Do NSZZ "Solidarność" spływają sygnały z całej Polski o pracodawcach, którzy nie przestrzegają wysokości nowej stawki godzinowej.
Wśród zgłoszeń, które zbiera Solidarność i Państwowa Inspekcja Pracy, dominują osoby zatrudniane "na czarno" lub zatrudniane na pół etatu na umowach cywilnoprawnych, ale też pracujące na pełny etat.
Część pracodawców opracowało własne systemy kar finansowych i naliczania dodatkowych opłat. Zleceniobiorcy mają płacić np. za spóźnienia, niedokładne wykonanie obowiązków czy opuszczenie miejsca pracy przed czasem. Za te przewinienia pracownikom grozi od 100 do nawet 500 zł. Kary finansowe mają doprowadzić do tego, że finalnie pracodawca zapłaci mniej niż obowiązkowe 13 zł brutto.