Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Kolejny przywilej podatkowy dla rolników. Skala może przekroczyć 1,2 mld zł

0
Podziel się:

Kiełbasa, powidła i ser domowej roboty wyjdą z szarej strefy? Temu ma służyć zmiana w prawie podatkowym.

Kolejny przywilej podatkowy dla rolników. Skala może przekroczyć 1,2 mld zł
(Szymon Blik/REPORTER)

W Sejmie decydują się losy senackiej propozycji zmian w prawie podatkowym, zmierzających do umożliwienia rolnikom nieopodatkowanej produkcji i sprzedaży własnych wyrobów. Z projektu wynika, że rolnik, który sprzeda własne wyroby, np. chleb, kiełbasę czy dżemy za kwotę do 7 tys. zł rocznie, nie będzie musiał płacić podatku. Rolnicy krytykują pomysł za zbyt mały limit zwolnienia i nieopłacalność takiej sprzedaży. Resort finansów odpiera te zarzuty i wskazuje, że już przy dziesięciu tysiącach gospodarstw, które zgłosiłyby taką działalność, łączna suma ulg sięgnęłaby 9 mln zł. Jak szacuje Money.pl - biorąc pod uwagę liczbę gospodarstw - mogłaby przekroczyć nawet 1,2 mld zł.

Projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych i w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej został przygotowany przez senatorów jeszcze w ubiegłym roku. Zaproponowali umożliwienie rolnikom i ich rodzinom nieopodatkowaną produkcję i tzw. sprzedaż bezpośrednią produktów, wytworzonych z własnych surowców. Pod warunkiem, że byłaby prowadzona przez nich osobiście. Chodzi między innymi o chleb i inne wypieki, wędlin z własnego uboju, dżemy i powidła, soki czy sery. Zwolnienie nie dotyczy wyrobów, na które nakładana jest akcyza, czyli na przykład alkoholi.

Zwolnienie przychodów z tej działalności ma - w intencji autorów projektu - zdopingować gospodynie domowe do podejmowania dodatkowych zajęć i w ten sposób zwiększyć dochody ich rodzin.

W uzasadnieniu czytamy że: rolnicy mogą wytwarzać, a następnie sprzedawać, bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej i płacenia podatku dochodowego od osób fizycznych, jedynie nieprzetworzone produkty roślinne i zwierzęce. Co za tym idzie - podkreślają senatorowie - sprzedaż przetworzonej żywności odbywa się obecnie poza legalnym obrotem, czyli w szarej strefie.

Z jednej strony - zaznaczają autorzy projektu - jest popyt na żywność produkowaną w tradycyjny sposób, a rolnicy odpowiadają na ten popyt sprzedając wytworzone przez siebie produkty. Skala tej produkcji jest na tyle niewielka, że nie decydują się oni na wyjście z szarej strefy w obawie przed podatkiem dochodowym, którego zapłacenie czyniłoby ich działalność nieopłacalną. I jak dodają: rolą prawodawcy powinno być tworzenie prawa, które uwzględnia istniejące stosunki społeczne, dlatego należy usankcjonować działalność rolników.

Senacki projekt przewiduje, że sprzedaż powinna odbywać się we własnym gospodarstwie lub na targowisku. Z uwagi na wprowadzenie limitu, zwolnienie będzie warunkowane prowadzeniem ewidencji sprzedaży, w której wykazywana będzie wielkość przychodu. W celu maksymalnego uproszczenia ewidencji przychód będzie rejestrowany raz dziennie w łącznej kwocie - czytamy też w ustawie.

7 tys. zł to za mało. Rolnicy chcą więcej

Rolnicy chwalą projekt, ale tylko za kierunek zmian w przepisach podatkowych. Krytykują za - ich zdaniem - zbyt niską kwotę przychodów zwolnioną od podatku. Krajowa Rada Izb Rolniczych oszacowała, że proponowany limit to zaledwie kilka tuczników czy pół tony sera w ciągu roku.

Dla tak niewielkiej sprzedaży nie będzie się opłacać spełniać wymogów sanitarno-weterynaryjnych. W tym kształcie będzie to rozwiązanie korzystne tylko dla produkcji roślinnej na przykład produkcji ziół czy przypraw - przekonuje Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolnych. Jego zdaniem nadmierne wymagania ze strony służb sanitarnych, traktujących produkcję w gospodarstwie na równi z zakładami przetwórczymi, będą do małych gospodarstw barierą nie do przejścia. Te zmiany nie zachęcą ich do wyjścia z szarej strefy - ocenia.

Izby Rolnicze domagają się w tej sytuacji zwiększenia limitu kwot przychodów wolnych od podatku do 50 tys. zł rocznie.

Także politycy opozycji domagają się zwiększenia kwot przychodu zwolnionych od podatku dochodowego.

Poseł Krzysztof Popiołek z PiS proponuje podniesienie limitu nieopodatkowanego przychodu z 7 tys. do ok. 31 tys. zł rocznie. Wyliczył, że limit przychodu w wysokości 7 tys. zł daje miesięcznie kwotę 583 zł. Jeśli założy się, że zyskowność takiej sprzedaży jest na poziomie 10 proc., to do budżetu rodziny rolnika wpłynie 58 zł - przekonuje poseł.

Zdaniem posłów PiS limit nieopodatkowanych przychodów w wysokości 7 tys. jest stanowczo za mały i nie zachęci rolników do uruchomienia takiej działalności gospodarczej, bo wymaga to spełnienia wymogów sanitarnych i handlowych.

Przywilej wart nawet 12 mld zł?

Zarzuty o to, że 7 tys. zł rocznie to zbyt mała kwota przychodu zwolniona od podatku stanowczo odpiera resort finansów. Wiceminister finansów Jacek Dominik ocenił, że limit 7 tys. w tym wypadku wydaje się zupełnie wysokim limitem biorąc pod uwagę, że po jego przekroczeniu sprzedający podlega ogólnym przepisom prawa podatkowego i jeszcze ma kwotę wolną od podatku w wysokości 3 tys. zł. Według wiceministra, gdyby sprzedający uzyskiwał dochód tylko z tej sprzedaży to tak naprawdę do kwoty 10 tys. zł jego przychody będą nieopodatkowane. Więc tak naprawdę, to nie jest niewielka kwota, ona jest dość znacząca.

Ministerstwo Finansów zaznacza, że gdyby skutkiem wprowadzenia zmian w życie, było tylko ujawnienie przez rolników sprzedaży swoich wyrobów i wyjście z szarej strefy, to nie miałoby to większego wpływu na obniżenie wpływów podatkowych do kasy państwa.

Inaczej sprawa wyglądać będzie w przypadku tych producentów, którzy już teraz prowadzą taką działalność legalnie i płacą podatek. Jak wynika z szacunków resortu finansów, tylko w przypadku 10 tys. gospodarstw, wpływy do budżetu państwa mogłyby spaść o 9 mln zł.

Gdyby wziąć pod uwagę liczbę wszystkich gospodarstw w Polsce (wg danych GUS jest ich 1,429 mln) i założyć, że zdecydowałyby się one na sprzedaż własnych wyrobów i skorzystania z ulgi, wtedy wartość preferencji podatkowej mogłaby sięgnąć nawet 1,286 mld zł rocznie.

Oczywiście nie wszyscy rolnicy produkują wyroby gotowe na sprzedaż, które kwalifikowałyby się do zwolnienia od podatku. Biorąc jednak pod uwagę zeszłoroczne badania TNS Polska, mogłaby to być zdecydowana większość gospodarstw.

Źródło: Money.pl na podstawie danych GUS, MF i sondażu TNS Polska.

Z przeprowadzonego jesienią ubiegłego roku badania wynika, że produkcją różnego rodzaju przetworów trudni się nawet 70 proc. rolników. Jeżeli zaczęliby swoje wyroby sprzedawać, wartość rocznej ulgi z tego tytułu w skali kraju mogłaby sięgnąć 9 mld zł.

Zobacz także: Dopłaty dla rolnictwa. Sprawdź ile i na jakich warunkach:
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)