Polska chce sprzedawać nasze jabłka do Indii. Wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk jest dobrej myśli. Pozytywnych decyzji w tej sprawie spodziewa się w najbliższym czasie. Wiceszef resortu rolnictwa przebywał ostatnio w jednym z indyjskich stanów Gudżarat wraz z misją gospodarczą, której przewodniczył wicepremier Janusz Piechociński.
Tadeusz Nalewajk dodał, że w Indiach zostawiliśmy projekt porozumienia w tej sprawie. Chodzi o sposób przetrzymywania owoców. Podkreśla, że to ogromy rynek.
- _ Oni importują około 200 ton jabłek, głównie z USA, Nowej Zelandii i Australii. I w Indiach te jabłka są bardzo drogie. Mało tego, Hindusi sami produkują dwa miliony ton jabłek, ale nie mają gdzie przetrzymywać. Dlatego u nich jest tak, jak kiedyś u nas - jabłka można kupić od lipca do grudnia _ - tłumaczy Nalewajk.
Przypomniał, że polscy producenci zgromadzili w chłodniach ponad milion ton jabłek. - Przede wszystkim nam w tej chwili chodzi o to, żeby wyeksportować te jabłka. A biorąc pod uwagę wolumen, który oni importują, to jest to pokaźna kwota - mówił.
Krzysztof Sułek z firmy Janfruit z jabłkowego zagłębia pod Grójcem podkreśla, że warto walczyć o indyjski rynek, bo ma on bardzo duże możliwości.
- _ Hindusi byli u nas w firmie, są bardzo zainteresowani jabłkami, bardzo im smakowały. Uważamy, że to jest rynek po prostu bez dna. Myślę, że w bardzo krótkim czasie możemy wysłać bardzo dużą ilość jabłek _ - prognozuje Sułek.
Po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na żywność z Unii Europejskiej i po bardzo urodzajnym sezonie polscy sadownicy znaleźli się w wyjątkowo trudniej sytuacji. Rosja bowiem kupowała od nas blisko 700 tysięcy jabłek rocznie. Teraz szuka się dla nich nowych rynków zbytu. Jednym z nich jest już Singapur.
Czytaj więcej w Money.pl