Producenci jabłek będą mieli dodatkową okazję na wycofanie owoców z rynku w zamian za rekompensaty. To unijny mechanizm, wspierający rolników w walce ze skutkami rosyjskiego embarga. Zgodę w tej sprawie wydała Komisja Europejska.
Polscy sadownicy należą do światowej czołówki w produkcji i eksporcie jabłek. Przed wprowadzeniem embarga, większość towaru wysyłali do Rosji. Teraz muszą szukać nowych rynków i liczyć na wsparcie ze strony Unii - zauważa Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
- Przed 2014 rokiem Rosjanie otrzymywali ponad 60 procent całego naszego eksportu jabłek. Było to 650 tysięcy ton owoców. Zrobiła się ogromna luka i z pewnością każda możliwość zbytu jest dla sadowników korzystna - wskazuje Bożena Nosecka.
Polska otrzymała największy przydział na wycofanie owoców z rynku ze wszystkich krajów Unii Europejskiej. Wynosi on ponad 7,5 tysiąca ton. Łącznie limit wyniósł ponad 17,5 tysiąca ton.
W ubiegłym roku, po proteście sadowników, resort rolnictwa obiecał, że będzie wnioskować o większą unijną pomoc na wycofanie owoców z rynku. Polska otrzymała możliwość "zdjęcia" z rynku w zamian za unijną rekompensatę 88 tys. ton jabłek. - Jest to "kropla w morzu potrzeb" - komentował wtedy prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski.
- Istnieje takie przekonanie w kraju i w UE, że z rosyjskim embargiem sobie poradziliśmy - absolutnie tak nie jest - podkreślał Maliszewski. Zauważył, że 1 mln ton jabłek, jakie trafiały z Polski na rosyjski rynek, nie da się "umieścić" gdzie indziej.