Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sawicki: potrzebujemy 176 mln euro na rekompensaty dla rolników

0
Podziel się:

Polska zgłosiła zapotrzebowanie na rekompensaty dla producentów, którzy ponieśli straty w związku z rosyjskim embargiem.

Sawicki: potrzebujemy 176 mln euro na rekompensaty dla rolników
(Krystian Dobuszyński/Reporter)

Polska zgłosiła do Brukseli zapotrzebowanie na rekompensaty o wartości 176 mln euro dla rolników, którzy ponieśli straty w związku z rosyjskim embargiem - poinformował minister rolnictwa Marek Sawicki. Sprzedać się nie da, zniszczenie jest nieopłacalne. Sadownicy alarmują, że są w coraz trudniejszej sytuacji. Dziś kilkuset rolników protestowało koło południa przed gmachem sejmu w Warszawie.

Komisja Europejska w środę wieczorem zawiesiła wsparcie dla producentów szybko psujących się owoców i warzyw, dotkniętych skutkami rosyjskiego embarga. W komunikacie KE informuje, że w przypadku niektórych produktów prośby o rekompensaty były _ nieproporcjonalne _, a wielkość produkcji, jakiej dotyczyły te wnioski, była kilka razy większa, niż cały średni roczny eksport UE do Rosji.

Podczas briefingu w Sejmie Sawicki podkreślił, że wsparcie dla rolników z powodu strat związanych z rosyjskim embargiem dla wszystkich krajów UE na poziomie 125 mln euro to kwota zdecydowanie za mała. _ Polska w trzech meldunkach (...) złożyła zapotrzebowanie na kwotę 176 mln euro _ - powiedział. Dodał, że KE jest zaskoczona skalą składanych wniosków przez polskich rolników.

Sawicki mówił, że w środę rozmawiał z unijnym komisarzem ds. rolnictwa Dacianem Ciolosem. Sawicki relacjonował, że przekazał komisarzowi, iż milion ton owoców i warzyw, które polscy producenci sprzedawali na rynek rosyjski, pozostaje teraz w kraju. _ Być może kolejny milion ton, które sprzedawaliśmy na rynek zachodni, europejski, w tym także produkty lokowane na rynku polskim, spotkały się z ograniczeniami związanymi ze znaczną obniżką cen _ - podkreślił.

Sawicki zauważył, że KE zapowiedziała rozważenie w krótkim czasie dodatkowych instrumentów i sposobu weryfikacji wsparcia dla rolników z tego sektora. Jak mówił, 125 mln euro to miały być _ startowe _ środki na ustabilizowanie rynku owoców i warzyw.

_ Oczekuję, że po analizie, którą przeprowadzi Komisja, przyjdzie czas na decyzje w stabilizacji dochodów rolników. Nie możemy się na to zgodzić, żeby z 200 tys. polskich producentów rolnych, z tego instrumentu mogło skorzystać tylko 18 proc. rolników _ - powiedział.

Podkreślił też, że zaproponowane stawki rekompensat nie pokrywają nawet kosztów produkcji. Jak mówił, być może Komisja chce zmusić rolników, by jak w najmniejszym stopniu skorzystali z rekompensat, ale jeśli tak, _ to KE musi liczyć się z niezadowoleniem rolników _ - zaznaczył szef resortu rolnictwa.

Sawicki pytany przez media, dlaczego nie było wcześniejszych kontroli u rolników, bo być może wtedy KE nie byłaby zaskoczona skalą zgłoszeń, odpowiedział, że unijne przepisy ich nie przewidują.

_ Komisja przygotowując program (rekompensat - PAP) nie zakładała kontroli przed złożeniem deklaracji i nie zakładała, że rekompensatami będą objęci tylko ci, którzy eksportują na rynek rosyjski. Bo cały rynek europejski, w tym także rynek polski ze względu na rosyjskie embargo już został zdestabilizowany i te ceny zdecydowanie spadły _ - powiedział Sawicki.

Zauważył, że przepisy dot. rekompensat są jednakowe dla wszystkich krajów UE. Ale problem zbytu szybkopsujących się produktów w znacznie mniejszym stopniu dotyczy Niemców czy Francuzów dlatego, że ich udział w eksporcie owoców i warzyw do Rosji był niewielki. Natomiast Polska była dużym dostawcą tych produktów; trafiał tam jeden milion ton owoców i warzyw, a w tym roku sprzedaż mogłaby być o 30 proc. większa.

Sawicki, pytany czy KE nie ma prawa do podejrzeń o nadużycie ze strony Polski, jeżeli zgłoszenia dotyczące np. wycofania z rynku kapusty przekraczają cały roczny Polski eksport do Rosji, wyjaśnił, że jeżeli rolnik decyduje się na wycofanie produktu z rynku, to rezygnuje ze sprzedaży całej produkcji, a nie tylko tej części, którą eksportował do Rosji.

Podkreślił, że różnica w interpretacji polega na tym, że unijny urzędnicy biorą pod uwagę tylko dane dotyczące eksportu, a nie uwzględniają tego, że rolnik pozbywa się całej swojej produkcji. Jak mówił podczas środowej wideokonferencji unijni urzędnicy nie mogli wskazać, na podstawie jakich przepisów stosują takie wyliczenia, a Polska nie może przekazać innych danych.

Sawicki zaznaczył, że w momencie, kiedy będą przyjmowane wnioski do wypłaty, każdy rolnik, który go zgłosił, będzie sprawdzony na miejscu. Powiedział, że chce, aby _ ocena miała charakter komisyjny, żeby nam nikt nie zarzucił, że Polska próbuje wyłudzić pieniądze, bo to jest nadużycie ze strony urzędników Komisji _.

Zauważył, że rekompensaty dla rolników mogą być wypłacone dopiero po weryfikacji zgłoszenia, więc rolnicy rozumieją, że muszą na pieniądze poczekać. Ale KE musi zrozumieć, że przy takiej skali strat z powodu embarga, nie da się ustabilizować rynku kwotą 125 mln euro, gdy całe straty UE z tego powodu ocenia się na 5 mld euro.

Minister zapowiedział, że jeszcze w czwartek wysłane zostanie kolejne pismo do Brukseli, bo - jak mówił - _ ten sposób działania (Komisji Europejskiej) wprowadza niepokój, dezorientację wśród polskich rolników _. _ Gdyby Unia Europejska użyła środków na poziomie minimum 300-400 mln euro, tego niepokoju by nie było _ - oświadczył.

Złe informacje dla producentów

Agencja Rynku Rolnego poinformowała, że z uwagi na przekroczenie kwoty przyznanej na rekompensaty, Komisja Europejska wstrzymała przyjmowanie dalszych powiadomień w zakresie operacji wycofania zielonych zbiorów i niezbierania plonów dla wszystkich produktów, do których przysługują rekompensaty.

Dlatego _ powiadomienia złożone po dniu 3 września 2014 r. nie będą brane pod uwagę przez Komisję Europejską, w konsekwencji żadna pomoc finansowa Unii za operacje wycofania z rynku, zielonych zbiorów lub niezbierania plonów w odniesieniu do tych powiadomień nie zostanie przyznana _ - napisano w komunikacie.

Rzeczniczka ARR Iwona Ciechan powiedziała, że Agencja zbierała zgłoszenia zgodnie z przepisami, a teraz będzie przeprowadzała kontrole. Dotyczy to powiadomień dostarczonych do Agencji w okresie od 18 sierpnia do 3 września br., które zostały zgłoszone KE.

Sadownicy przed Sejmem

Sprzedać się nie da, zniszczenie jest nieopłacalne. Sadownicy alarmują, że są w coraz trudniejszej sytuacji. Dziś kilkuset rolników protestowało koło południa przed gmachem sejmu w Warszawie. Pikietujący twierdzą, że od czasu wprowadzenia embarga na polskie owoce, wsparcie rządzących jest zbyt małe.

Ewa Szynkiewicz z Czerska w powiecie piaseczyńskim mówiła dziennikarzom, że ceny skupu cały czas spadają, a jabłek często nie ma gdzie sprzedać. Niskie ceny sprawiają, że sadownicy boją się o swoją przyszłość. Narzekają też na system rekompensat.

Twierdzą, że towarzyszy mu niepotrzebna biurokracja, a kwoty nie pokrywają nawet kosztów pracy związanej z likwidacją owoców. Rolnicy proszą więc rządzących o wsparcie sprzedaży, lub o wyższe kwoty w zamian za zniszczenie jabłek.

Problemy ze sprzedażą polskich owoców pojawiły się po wstrzymaniu ich eksportu do Rosji. Rolnicy starają się obejść zakaz wysyłając swoje produkty na Białoruś, gdzie są przepakowywane i trafiają w końcu na rynek rosyjski. Białoruś nie przyłączyła się do bojkotu unijnych, w tym polskich wyrobów rolnych.

Czytaj więcej w Money.pl
Ulgi dla sadowników po rosyjskim embargu Wielu mołdawskich sadowników uważa, iż rosyjskie embargo to skutek polityki władz w Kiszyniowie dążących do zbliżenia z UE.
Rosyjskie embargo. Sadownicy protestowali przed Sejmem -_ Protest sadowników ma związek z odwołaniem przez unijnego komisarza ds. rolnictwa Daciana Ciolosa wizyty w Polsce _ - wyjaśnił prezes Związku Sadowników RP.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)