W Sofii zamknięto ZOO do odwołania po śmierci pięciu roślinożernych zwierząt, w tym kilku kóz i jaka. Badania nie wykazały jeszcze przyczyny ich śmierci, ale przypuszcza że chodzi o chorobę niebieskiego języka - informuje prasa bułgarska. Klatki z padniętymi zwierzętami znajdowały się blisko siebie. Dyrektor ZOO Iwan Iwanow nie wyklucza, że chodzić może o chorobę niebieskiego języka, gdyż w kraju od kilku tygodni informuje się o przypadkach zachorowań na tą chorobę.
Według danych ministerstwa rolnictwa w Bułgarii jest 230 ognisk choroby niebieskiego języka głównie we wschodnich częściach kraju. Do tej pory padło już ponad 2 tys. owiec. Resort rolnictwa przeznaczył 450 tys. lewów to około 225 tys. euro na wypłatę odszkodowań dla hodowców. Szef wydziału analiz ryzyka w agencji bezpieczeństwa żywności Bojko Likow ocenia w wywiadzie dla radia, że Bułgaria stoi przed trzecią falą epidemii choroby niebieskiego języka. Pilnie zalecił ograniczenie transportu zwierząt oraz wprowadził zakaz wypasania ich w lasach.
Likow oświadczył, że Bułgaria na bieżąco informuje Komisję Europejską o sytuacji w kraju oraz spodziewa się otrzymać od niej szczepionki. Krajowe zapasy wynoszą 500 tys. sztuk, a potrzeba dodatkowo jeszcze 2 mln. Szczepionki będą dawane hodowcom bezpłatnie.
W sąsiedniej Rumunii w poniedziałek po raz pierwszy zdiagnozowano kilka przypadków choroby niebieskiego języka u bydła w południowo - wschodniej części kraju. Choroba ta nie przenosi się na ludzi ale do końca lat 90 uważano ją za egzotyczną. W 2006r. stwierdzono ją w Holandii, a później w innych krajach Europy Zachodniej.
