Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej jest zdania, że program będzie cieszył się dużym zainteresowaniem. Zauważa, że w tym sezonie ceny skupu owoców są niskie, a w dodatku nie zwiększają się znacznie możliwości eksportu. "Do Rosji trafiało przed embargiem 60 procent naszego eksportu. To spora luka do zagospodarowania. Większość udało się ulokować na Białorusi. Stawki oferowane przez tamtejszych kontrahentów są jednak niższe od oferowanych przez Rosjan" - zauważa Bożena Nosecka.
Wycofane jabłka docelowo mają trafiać do potrzebujących za pośrednictwem organizacji charytatywnych. Wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki zapowiada, że w tym sezonie kontrola gospodarstw chcących wycofać jabłka będzie bardziej wnikliwa niż w poprzednich.
"Chcemy ograniczyć różne zarzuty, także od samych rolników. Mechanizm ma służyć wycofywaniu owoców do różnych instytucji. Tymczasem działo się w przeszłości tak, że jabłka wtórnie trafiały na rynek lub znajdowały się w niepowołanych rękach i były obiektem ponownego handlu" - uważa Jacek Bogucki.
Polscy sadownicy będą mogli wycofać około 88 tysięcy ton jabłek i gruszek. Mniejsze limity przeznaczono na wycofanie pomidorów, ogórków czy papryki.