Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Aukcja koni w Janowie Podlaskim. Prezes ANR zarządza kontrolę

70
Podziel się:

Zlecono przeprowadzenie audytu dotyczącego niedzielnej aukcji akcji klaczy Emira - poinformował w czwartek podczas konferencji prasowej prezes Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemar Humięcki.

Aukcja koni w Janowie Podlaskim. Prezes ANR zarządza kontrolę
(PAP/Wojciech Pacewicz)

Humięcki powiedział, że analizowane są "dociągnięcia i niedociągnięcia", aby w przyszłym roku aukcja wypadła perfekcyjnie.

Humięcki pytany był, czy sprawą aukcji klaczy Emira powinna zająć się prokuratura. - Zleciłem przeprowadzenie szczegółowego audytu, takiego pod kątem prawnym. Bo też dostrzegliśmy, że współpraca pomiędzy ringmasterami i głównym prowadzącym aukcję nie wyglądała najlepiej i dochodziło do nieporozumień. Te błędy zostały już wyeliminowane w drugim dniu, gdzie ta aukcja została przeprowadzona sprawnie, perfekcyjnie, konie uzyskiwały odpowiednie ceny - powiedział szef ANR.

Pytany o dymisję wiceprezesa ANR Karola Tylendy wyjaśnił, że został on powołany w kwietniu br., a jego misją była pomoc w doprowadzeniu aukcji do skutku. - Uznał tę sprawę za honorową, że jego misja chyba dobiegła końca, złożył dymisję na ręce pana ministra i została ona przyjęta. Ja doceniam jego pracę i współpracę z nim - zaznaczył.

Uczestnicy konferencji pytani byli także o ewentualne kolejne dymisje, np. członka zarządu stadniny Mateusza Jaworskiego, który rekomendował aukcjonera.

- Pan Mateusz Jaworski w trudnym okresie czasu zgodził się podjąć też te wyzwania i realizować to zadanie. (...) Dokonujemy tutaj oceny i analizy, zobaczymy. Czekam też na rekomendację pana prezesa (stadniny), również ocenę zespołu nadzoru właścicielskiego. Za wcześnie jest, by podejmować jakiekolwiek tego typu decyzje - wyjaśnił. Dodał, że dopiero po zgromadzeniu odpowiedniej wiedzy zostaną podjęte właściwe decyzje, niekoniecznie związane z dymisjami.

Obecny na konferencji prezes stadniny koni w Janowie Podlaskim Sławomir Pietrzak zaznaczył, że trudno było przewidywać, iż aukcjoner o tak dużej renomie zachowa się w nieprofesjonalny sposób. Ocenił, że wynik aukcji był jednak zupełnie przyzwoity.

- W porównaniu do lat ubiegłych na pewno nie jest to wynik najgorszy, czy słaby. On jest średni. Tym bardziej, że średnia cena za konia jest w granicach 80 tys. euro. Naturalnie wszyscy porównują tę aukcję na pewno do aukcji z ubiegłego roku, kiedy padł rekord 1,4 mln euro. Ale wiemy doskonale, że rekordy padają rzadko i trudno się spodziewać, że one będą padały co roku - mówił Pietrzak.

Jego zdaniem ogólna sytuacja na świecie związana szczególnie z krajami arabskimi i niska ceną ropy ma wpływ na to, za jakie sumy kupcy - również arabscy - chcą kupić konie. - Podczas tej aukcji nie było właściwie takich kupców, którzy byliby w stanie kupić konie za milion euro, czy więcej. Tak się po prostu czasami to układa - dodał.

We wtorek minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel przyjął dymisję wiceprezesa ANR Karola Tylendy. W czwartek w TVN24 Tylenda pytany, czy była to rezygnacja honorowa, czy też ma sobie coś do zarzucenia powiedział, że złożył rezygnację w poczuciu pewnej wykonanej misji, a teraz idzie do następnych zadań.

- Dogadałem się z ministrem przed 3-3,5 miesiącami na wykonanie tego zadania, czyli zorganizowanie Czempionatu Narodowego Konia Arabskiego, aukcji Pride Of Poland i tej letniej aukcji poniedziałkowej. Zostało to wykonane. Odchodzę w poczuciu wykonanego zadania. Pewne czynniki zaistniały, w niedzielę szczególnie, niezależne ode mnie. Ale generalnie całe święto się udało, eksperci bardzo wysoko to oceniają - powiedział.

Jego zdaniem nie można powiedzieć, że aukcja Pride Of Poland była nieudana. - W sumie 1 milion 300 tysięcy pozyskaliśmy z aukcji Pride of Poland. Natomiast to, co się stało przy pierwszej licytacji budzi poważne wątpliwości. Zostały zanalizowane nagrania, jednak ta licytacja była, ręce były podnoszone, potem wycofywano się z tych postąpień i to będzie wyjaśniane. Powinno być wyjaśnione - dodał.

- Natomiast co do pracy aukcjonera; rzeczywiście aukcjoner bardzo dynamicznie licytował, ale mylił euro z dolarami. Napisaliśmy mu karteczkę, że "euro" i potem już było dobrze - wyjaśnił.

- Rzeczywiście zapanował chwilowy chaos, z którego wyciągnięto konsekwencje - przyznał. Pytany, kto ponosi odpowiedzialność za zatrudnienie osób, które prowadziły aukcję, wyjaśnił, że zarząd stadniny koni w Janowie Podlaskim: prezes i członek zarządu. - Oni podpisywali umowę i z aukcjonerami i z licytującymi - powiedział.

Pytany był także o nieprawidłowości przy licytacji innego konia, Al-Jazeery. - To był drugi koń, przy którym dokonano cudownego zniknięcia osoby, która wylicytowała. To był numer 44 podniesiony, ten numer jest na wszystkich nagraniach. Myślę, że to powinny sprawdzić organy ścigania i myślę, że tutaj takie dochodzenie będzie prowadzone - dodał.

Dwie aukcje koni podczas Święta Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim (Lubelskie) przyniosły prawie 1,7 mln euro. Na poniedziałkowej Letniej Aukcji sprzedano 18 koni za 409 tys. euro, a w niedzielę na aukcji Pride of Poland - 16 koni za 1 mln 271 tys. euro.

Zdobywczyni wielu tytułów w kraju i za granicą, 16-letnia siwa klacz Emira, pochodząca ze stadniny w Michałowie została sprzedana za 225 tys. euro nabywcy z Francji. Była licytowana dwukrotnie. W pierwszej licytacji - jako lot 0 - uzyskała 550 tys. euro, ale później licytacja tego konia została powtórzona i padła cena niższa.

- Ktoś zalicytował i po prostu się wycofał, więc licytacja (pierwsza) była bezskuteczna. Takie rzeczy czasami się zdarzają. Nie chcę tego teraz oceniać. Wyjaśnimy tę sprawę - tłumaczył Tylenda po aukcji.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(70)
elka
8 lat temu
tylko koni żal efekt rządów PISu zepsuć co tylko wpadnie w łapska
Bardzo dobra ...
8 lat temu
PiS zarznął kure znosząca złote jaja! Teraz udają ze coś robią ale za rok na aukcje bedą musieli przyjechać sami partyjni, związkowi i kościelni dygnitarze gdyż (perfidnie) oszukani kupcy nigdy już nie wrócą!
jotka
8 lat temu
Mylił euro z dolarami. Po prostu ręce opadają.
alask
8 lat temu
Przecież wiadomo kto tak licytował, bo przed aukcją musiał się zarejestrować (nr 44), i wpłacić kaucję). Podać do publicznej wiadomości, kto to był! Jeżeli licytujący, który podbił najwyższą stawkę, nie odbierze konia, to traci kaucję, a kupuje ten, który dał drugą ofertę. To dlaczego wystawiali klacz do ponownej aukcji?
kobra1956
8 lat temu
Tak to jest jak stajenny z pisu zostaje "szefem" stadniny...Klacz wylicytowana była na 550 tysiecy euro a sprzedana za 250 tysięcy????Kto wziął 300 tysięcy w kieszeń???PiS zniszczy wszystko co polskie...
...
Następna strona