Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

CETA zniszczy polskie rolnictwo? Hodowcy przekonują, że są bez szans w starciu z GMO

458
Podziel się:

Już niedługo Rada Unii Europejskiej ma podpisać umowę handlową z Kanadą. Nasz rząd popierający umowę CETA liczy miliardy euro korzyści, chodź wbrew zapowiedziom nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. Z kolei przeciwnicy zapowiadają 15 października potężną demonstrację w Warszawie i ostrzegają przed zniszczeniem polskiego rolnictwa. - Pasza modyfikowana pozwala osiągnąć przyrost masy u bydła nawet o 600 kg rocznie. W sposób naturalny to maksymalnie 400 kg. Pokazuje to jaką przewagę mają producenci zza oceanu - mówi money.pl polski hodowca, Bronisław Baj.

CETA zniszczy polskie rolnictwo? Hodowcy przekonują, że są bez szans w starciu z GMO
(Kamil Kiedrowski/REPORTER)

Już 18 października Rada Unii Europejskiej ma podpisać umowę handlową z Kanadą. Nasz rząd popierający umowę CETA liczy na miliardy euro korzyści, choć na ostatnim posiedzeniu nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. Przeciwnicy tej umowy ostrzegają przed zniszczeniem polskiego rolnictwa. Zapowiadają też potężną demonstrację 15 października. - Pasza modyfikowana pozwala osiągnąć przyrost masy u bydła nawet o 600 kg rocznie. W sposób naturalny to maksymalnie 400 kg. Pokazuje to, jaką przewagę mają producenci zza oceanu - mówi money.pl polski hodowca Bronisław Baj.

Rynek kanadyjski jest na 12. miejscu wśród najważniejszych rynków dla UE, za to Unia jest dla Kanady drugim najważniejszym partnerem handlowym - trafia tu niemal 10 proc. kanadyjskiego eksportu. We wspólnym unijno-kanadyjskim studium, korzyści gospodarcze z umowy handlowej UE-Kanada oszacowano na ponad 11 mld euro w przypadku 500-milionowej UE i około 8 mld euro dla 35-milionowej Kanady.

Z kolei według analizy fundacji "Akcja Demokracja" sprzeciwiającej się umowie wynika, że to nasz kraj znajduje się w grupie państw, które na umowie wyjdą najgorzej. Wzrosnąć może bezrobocie, a ponadto umowa handlowa zagrozi naszemu rolnictwu. Wszystko przez zniesienie barier na obrót produktami rolnymi, co może skończyć się zalaniem naszego rynku tańszą żywnością zza oceanu. Jak przekonują nasi producenci - tańszą i gorszą, bo to właśnie Kanada jest jednym ze światowych liderów żywności modyfikowanej genetycznie, a w hodowli stawia na maksymalizację zysków, co wpływa na niską jakość mięsa.

Krzysztof Janoś: Polskim hodowcom i rolnikom rzeczywiście towarzyszy strach związany z porozumieniem CETA czy to tylko polityczna narracja związków i organizacji pozarządowych?

Bronisław Baj, hodowca bydła rasy mięsnej i trzody chlewnej: Obawiamy się o swoją przyszłość, bo w porównaniu z Kanadą jesteśmy bardzo słabi. Tam się zupełnie inaczej produkuje. My mamy głównie rodzinne gospodarstwa, a tam przeważają wielkie zakłady produkcyjne.

Oczywiście w Zrzeszeniu Producentów Bydła Mięsnego ciągle zastanawiamy się, jak możemy wypłynąć na szerokie wody. Problem tylko w tym, że nie ma tego właściwego, rządowego wsparcia, a tylko jest skubanie z nas grosza z każdej strony. W takich warunkach trudno będzie konkurować z tak bogatym krajem.

Nie ma w naszym kraju dużych producentów? W zrzeszeniu macie państwo podobne gospodarstwa, gdzie hoduje się maksymalnie 100 sztuk, jak w pańskim przypadku?

W moim regionie rzeczywiście tak jest, jednak w Polsce są już takie, które można byłoby porównywać z tymi z za oceanu, ale to ciągle zdecydowana mniejszość. Dlatego boimy się tej konkurencji związanej z tańszym mięsem z Kanady.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tej umowy, a rządzący wreszcie powinni zacząć wspierać nasze rolnictwo, a nie wpędzać w kolejne kłopoty. Tymczasem podstawiają nam nogę i to po raz kolejny. Tam w Warszawie powinni dbać i wspierać rozwój rodzimych producentów, a nie dodatkowo ułatwiać import. Gospodarstw przecież nam nie brakuje i jesteśmy w stanie sami zaspokoić potrzeby naszego rynku. Zwłaszcza że wszystko jest bardzo dobrej jakości.

Kanadyjczycy też zachwalają swoje produkty.

Tylko jak one powstają? W moim regionie, w lubuskim, praktycznie nie zdarza się, żeby ktokolwiek karmił swoje zwierzęta nawożoną paszą. Przyczynia się do tego też wysoka cena nawozów, ale w efekcie mamy ekologiczną karmę. Praktycznie nie ma żadnego problemu z zakupem dobrej jakości zboża, które nie miało kontaktu z nawozami. Już nie mówiąc o tym, że oczywiście nic z tego nie było modyfikowane genetycznie, a w świecie nie jest to takie proste.

Obrońcy GMO przekonują, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, że to może być szkodliwe dla zdrowia.

Ale są co do tego wątpliwości i powinniśmy bronić jakości produktów na naszym rynku również w trosce o zdrowie konsumentów. Tymczasem widać wyraźnie, że ingerencja w hodowlę w celu poprawy efektywności jest duża. Dzięki modyfikacji w hodowli warchlaków można osiągnąć zadziwiające efekty. Jednak to nie jest normalne, żeby zwierzę mogło przybrać na masie w 3 miesiące 120 kilogramów. Z tego z całą pewnością nie można uzyskać dobrej jakości mięsa.

Przy użyciu pańskiej paszy jak długo trzeba czekać na taki efekt?

Te ponad 100 kilogramów w tak szybkim czasie jest ponad siły tego biednego zwierzęcia. Z reguły przy mojej karmie zajmuje mi to nawet do 7 miesięcy. To pokazuje, jakich sztuczek, niemających nic wspólnego z naturalnym pożywieniem, używa się, by osiągnąć takie wyniki. Dlatego jestem za ochroną naszego rynku przed takimi rozwiązaniami.

A potrafi pan powiedzieć, czym różni się takie mięso od tego produkowanego w ekologiczny sposób, tak jak pan to robi?

Miałem doświadczenie z takimi paszami z dużą ilością dodatków i wspomagaczy. Bywało i tak, że po uboju to mięso do niczego się nie nadawało, choćby ze względu na jego zapach i kolor. Także nie przypuszczam, żeby to miało konsumentom wyjść na dobre.

Tyle że w produkcji jest ono tańsze. Pasza modyfikowana pozwala osiągnąć przyrost masy buhaja nawet do 600 kg rocznie. Tymczasem w sposób naturalny będzie to 400 kg. Pokazuje to, jaka jest różnica w zależności od tego, jakich pasz się używa i jaką przewagę mają producenci zza oceanu.

Część mięsa pan eksportuje, zatem CETA może też być dla pana sporą szansą. Może swoim ekologicznym mięsem Polacy podbiją tamtejszy rynek, który szeroko otworzy się dla naszych producentów?

To rzeczywiście jest możliwe, bo nasze mięso ma uznanie na świecie i to może być dla nas sporą szansą. Mówię oczywiście głównie o mniejszych hodowcach, którzy rzeczywiście karmią ekologicznymi paszami. Pytanie tylko, czy przetrwamy do tego czasu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(458)
ree
7 lat temu
PRECZ Z CETA! To zniewolenie Polski!
J23
7 lat temu
Jeśli Polska podpisze CETA to koniec z PIS-em.Już nigdy ich nie poprę.
OLO
7 lat temu
ROLNICY GŁOSOWALI NA PIS TO IM PIS DOBRZE ZROBIŁ.WCALE MI ICH NIE ŻAL.PIS ROZWALI POLSKE W DWA LATA.
jan_ekonomist...
7 lat temu
CETA nie wejdzie bo jeden z parlamentów Belgi zawetował i nakazał rządowi Belgi nie podpisywać CETY a wymagana jest CAŁKOWITA zgoda w unii.
zaq
7 lat temu
Nie trzeba było likwidować PGR - ów.
...
Następna strona