Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|

Farmville w realu. Analiza Big Data przebojem wdziera się do telefonów rolników

87
Podziel się:

To, co jeszcze kilka lat temu było tylko grą komputerową, dziś jest rzeczywistością – do zarządzania gospodarstwami rolnymi wystarczą telefony komórkowe. Aplikacje nie tylko śledzą informacje o pogodzie, ale dokonują także analizy zbiorów Big Data.

Eyal Amit dostrzegł szansę na wielkie pieniądze dla branży IT w sektorze rolnym
Eyal Amit dostrzegł szansę na wielkie pieniądze dla branży IT w sektorze rolnym (WP money.pl/Marcin Lis)

To, co jeszcze kilka lat temu było tylko grą komputerową, dziś jest rzeczywistością – do zarządzania gospodarstwami rolnymi wystarczą telefony komórkowe. Aplikacje nie tylko śledzą informacje o pogodzie, ale dokonują także analizy zbiorów Big Data.

- Codziennie po przebudzeniu robię trzy rzeczy. Zawsze w tej samej kolejności: całuję żonę, wypijam kubek czarnej, mocnej kawy bez cukru i włączam komputer, by sprawdzić najnowsze dane - mówi 60-letni Oscar. Nie pracuje w branży IT. Nie pracuje też w finansach. Jest rolnikiem. Odpowiada za kilka tysięcy hektarów upraw jojoby na skraju izraelskiej pustyni Negew.

Oscar nie jest jedynym "nowoczesnym" rolnikiem. Najnowsze technologie informatyczne - analiza Big Data, zbieranie danych w chmurze są coraz powszechniej wykorzystywane w rolnictwie. Na całym świecie istnieje nawet około 10 tys. start-upów działających w branży rolnej. Duża ich część powstała i odniosła sukces w Izraelu. Państwie wielkości Mazowsza, którego 2/3 pokrywa pustynia, a i tak jest w stanie nie tylko produkować na własne potrzeby, ale i eksportować np. cytrusy.

Zobacz także: Zobacz też, co o nowych technologiach mówi rozwijająca je Anna Streżyńska:

Przed kilku laty niezwykłą popularnością cieszyła się internetowa gra FarmVille. Miliony osób na całym świecie ze swoich telefonów komórkowych zarządzało wirtualnymi farmami - zlecali siew, orkę, nawadnianie, zbiory czy sprzedaż. To, co wówczas było zabawą, dziś, dzięki start-upom staje się rzeczywistością. Rolnicy coraz rzadziej są pracownikami fizycznymi, którzy niezależnie od pogody wychodzą w pole. Coraz częściej to sprawni przedsiębiorcy, których należałoby nazywać dyrektorami zarządzającymi. Ten trend dość szybko zauważyli młodzi izraelscy programiści. Znaleźli sposób na połączenie najnowszych technologii z potrzebami właścicieli farm. To dzięki nim Oscar nie musi co rano wychodzić z domu, by sprawdzać, jak mają się rośliny. Wystarczy, że z kubkiem kawy siądzie przed komputerem i ustali, o której godzinie podlewać uprawy.

Kluczowa jest chmura

- Wszystkie dane zbierane są w chmurze. Trafiają tam informacje z kilkuset czujników rozmieszczonych na całej plantacji. Dostaję także raporty z naszej stacji meteorologicznej: temperaturę, siłę wiatru, wilgotność i promieniowanie słoneczne. Wszystkie razem są analizowane przez algorytm i rysowane na wykresach. Te informacje pozwalają mi co do minuty ustalić idealny moment na otwarcie zaworów w systemie irygacyjnym - tłumaczy Oscar. Jego praca ma także drugi aspekt. Dla firmy znacznie bardziej istotny - finansowy.

Jeden z czujników, który zbiera dane o roślinach

- W Izraelu mamy 10 miesięcy lata i dwa miesiące czegoś w rodzaju lata. Nawadnianie zatem jest kluczowe. Jeśli możemy oszczędzić, to musimy to robić. Rocznie zużywamy 2 mln m3 wody. Dzięki danym z aplikacji i mojemu doświadczeniu w ciągu 12 lat zwiększyliśmy zbiory z 8 do 16 ton z hektara bez zwiększania zużycia wody - tłumaczy.

Ograniczanie strat i maksymalizacji zysków, które leżą u podstaw działania każdej odnoszącej sukcesy firmy, leży u podstaw rozwoju całej branży startup'ów w rolnictwie. Jak wyjaśnia mi wiceprezes FieldIn Eyal Amit, każdego roku z powodu ludzkich błędów w stosowaniu środków ochrony roślin właściciele farm tracą 300 mld dol. Tyle warte są zebrane, ale nigdy niesprzedane chore owoce i warzywa.

Wiele z 10 tys. istniejących na świecie rolniczych start-upów technologicznych zaprezentuje swoje pomysły i rozwiązania podczas organizowanych co trzy lata targów Agritech, które odbędą się w maju tego roku w Izraelu.

Błąd nie jest największym dramatem

- Największym dramatem nie jest błąd. Dramatem jest sytuacja, w której nie wiesz, że błąd został popełniony. Najczęściej, gdy się o tym dowiadujesz, tracisz grube pieniądze. W ten sposób twoja firma "krwawi" - tłumaczy filozofię swojego biznesu Eyal. Stworzony przez kilku młodych programistów i rolników FieldIn to aplikacja służąca kontroli stosowania środków ochrony roślin. Wydatki na nie to 25 proc. globalnych kosztów ponoszonych przez branżę rolniczą.

FieldIn pozwala rolnikom nie tylko zapisywać, ile i jakich środków wykorzystali, ale także pozwala w czasie rzeczywistym śledzić opryski. W chwili, gdy Eyal pokazuje mi na monitorze pracę traktorzysty, jeździ on w sadzie kilkaset metrów dalej. Nie ma żadnego problemu, by dystans między nami wynosił kilkaset kilometrów - oprogramowanie działa w oparciu o mapy satelitarne oraz nadajniki GPS montowane w ciągnikach.

30-letni Yaniw, który odpowiada za zdrowie 24 gatunków cytrusów posadzonych na 300 hektarach, przyznaje, że całość prac swoich traktorzystów kontroluje z klimatyzowanego biura. Jeśli pracują nocą - z łóżka. Kierowcy instrukcje otrzymują na telefony komórkowe.

Dane GPS, które są najbardziej powszechną technologią w aplikacji, pozwalają unikać strat. Nie ma bowiem możliwości pominięcia, choćby jednej alejki. Takie błędy zdarzają się zwłaszcza w wielkich gospodarstwach, gdzie pracownicy muszą nocą kilkukrotnie wracać do bazy, by uzupełnić pestycydy lub paliwo.

- Nasz największy klient, producent migdałów z Kalifornii, ma gospodarstwo mniej więcej wielkości Izraela. W takiej sytuacji o pomyłkę nietrudno, a jak już ci tłumaczyłem, każda kosztuje - podkreśla Eyal.

Kasa, misiu, kasa...

Na pytanie, czy stworzony przed pięciu laty przy szabasowej kolacji FieldIn na siebie zarabia, Eyal jasno odpowiada: "jeszcze nie". Nawet mimo faktu, że jest już wykorzystywany przy 8 proc. światowej produkcji migdałów wartych 850 mln dol.

- To dla nas tylko kwestia czasu. Kiedyś ludzie drżeli na sam dźwięk słowa "dane". Dziś analiza Big Data połączona z monitorowaniem efektów działań pracowników na żywo są nową jakością. Gdy pokazujemy naszą aplikacją prezesowi farmy - najczęściej rolnikowi z krwi i kości - jesteśmy niemal ozłacani. Nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś, kto raz zaczął stosować naszą aplikację, wycofał się - mówi Eyal. Dorzuca, że rozwiązanie jest czymś "co warto mieć", gdy uprawiasz 30 hekatrów, ale gdy masz ich 3000 aplikacja staje się "koniecznością". A oba zjawiska - przemysłowe rolnictwo oparte i technologie IT - są kierunkiem, od którego nie ma odwrotu.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(87)
Kamila
4 lata temu
Super, tylko czy to się sprawdza tylko w techno-farmach? Czy już się znalazł ktoś kto by stworzył taką aplikację na potrzeby gospodarstwa ekologicznego?
Tomasz
6 lat temu
No super i to wszystko w 30 letnim ursusie który pali z gorki
Rolnik rencis...
6 lat temu
Przez 40 lat ciezko pracowalem w rolnictwie do 35 lat u rodzicow pozniej kupilem sobie male gospodarstwo i ciezko na nim pracowalem 20 lat ,powiekszajac je , rozbudowujac ,mechanizujac i wciaz placac podatki ,krus . dzis dostaje 930 zl renty . Chetnie wydzierzawie to cwaniakom z forum .Na rok bo i tak nie dadza rady jesli nie sa z gospodarstwa . Dniowka chorobowego dla rolnika 10 zl i minimum 30 dni chorobowego .
Adept
6 lat temu
Kiedy rolnicy będą płacić ZUS? Ja płacę a mnie nie stać na nowe auto do pracy i dotacji też nie dostaję. A przepraszam to teraz nie są rolnicy, to są przedsiębiorcy. Niech płacą jak inni, w zależności od zarobków.
miastowy
6 lat temu
Podobno już nie trzeba rolników bo są komputery i aplikacje.Teraz rolnicy to specjaliści od zarządzania.
...
Następna strona