Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wasabi spod Radomia. Kilogram kosztuje nawet 1500 złotych. Reszta jest tajna

79
Podziel się:

Większość z nas pamięta słynny skecz kabaretu Ani Mru-Mru o chińskiej zupce z Radomia. Ale niewiele osób wie, że jedyna w Europie kontynentalnej uprawa wasabi, zwanego japońskim chrzanem, faktycznie znajduje się pod Radomiem. To prawdopodobnie najdroższa roślina spożywcza na świecie.

Wasabi - prawdopodobnie najdroższa roślina spożywcza na świecie
Wasabi - prawdopodobnie najdroższa roślina spożywcza na świecie (LKonrad Niedźwiecki)

Większość z nas pamięta słynny skecz kabaretu Ani Mru-Mru o chińskiej zupce z Radomia. Ale niewiele osób wie, że jedyna w Europie kontynentalnej uprawa wasabi, zwanego japońskim chrzanem, faktycznie znajduje się pod Radomiem.

To prawdopodobnie najdroższa roślina spożywcza na świecie. Jej kilogram kosztuje 1200 – 1500 złotych. Polska rodzina przez kilka lat pracowała nad sposobem jej uprawy – a to piekielnie trudne zadanie.

Zakończyło się powodzeniem. A dziś jest to jedna z najbardziej tajemniczych upraw w kraju – jeśli chodzi o rośliny legalne.

Wielu osobom wydaje się, że jadły wasabi. Jest w sklepach, dostajemy je razem z sushi, mała zielona kulka znajduje się nawet w gotowych zestawach sushi w dyskontach. Niestety – w większości przypadków nie jest to prawdziwe wasabi.

– Generalnie wszystkie pasty czy proszki dostępne w sklepach mają mało wspólnego z prawdziwym wasabi. Począwszy od smaku, konsystencji i kończąc na kolorze, który w przypadku świeżo startych past będzie mieć kolor ciemnozielony, jasnozielony lub żółty. Nie wspominając już o właściwościach leczniczych, które posiada tylko świeże wasabi – mówi nam Agnieszka Firlej z rodzinnego gospodarstwa Wasabi Farm Poland.

Zobacz także: *Właściwości zdrowotne wasabi *

**

**

Pierwsze, co warto wiedzieć o wasabi, to fakt, że mimo iż nazywa się ją japońskim chrzanem, to chrzanem nie jest.

– W rzeczywistości wasabi jest rośliną kapustną. Najistotniejsze jest kłącze, jest to pęd, z którego wyrastają korzenie, a w warstwie nadziemnej łodygi z liśćmi. Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że tak drogocenne kłącze nie jest korzeniem jak w przypadku np. polskiego chrzanu – tłumaczy Agnieszka Firlej.

Jak to uprawiać?

Wasabi jest jedną z najtrudniejszych na świecie roślin w uprawie. Wymaga bardzo określonych warunków. Najlepiej rośnie przy strumieniach, w umiarkowanej temperaturze i w określonym rodzaju gleby. Jej przeflancowanie na zwykłe grządki nie jest możliwe. Hoduje się ją w Japonii i kilku innych miejscach na świecie. W Europie uprawy są dwie – jedna na Wyspach Brytyjskich, druga i jedyna na kontynencie – pod Radomiem.

Konrad Niedźwiecki

Pionierem w jej hodowli jest Janusz Bluma, ojciec pani Agnieszki. Od lat hobbystycznie uprawiał różne egzotyczne dla nas rośliny. Już kilkadziesiąt lat temu na jego ziemi owocowały nietypowe odmiany winorośli. Zawsze miał owoce i warzywa dla rodziny. Sadzonki wasabi dostał z Japonii kilka lat temu. W drugim roku doświadczeń, w wyniku eksperymentów z ekstremalnymi warunkami połowa z tysiąca roślin padła. To pozwoliło określić optymalne parametry uprawy.

– Wiele wspaniałych rzeczy na świecie powstało z pasji, a nie z chęci zysku i tak też było z naszym gospodarstwem. Wielu osobom na świecie nie udało się opanować uprawy wasabi z jednego powodu... posiadały wykształcenie rolnicze, które w przypadku tak nietypowej rośliny może przeszkadzać – mówi Agnieszka Firlej.

Co ciekawe, lokalizacja uprawy jest utajona. Taką praktykę stosuje większość plantatorów na całym świecie. Nawet jedna nieprzyjazna osoba mogłaby szybko zniszczyć owoc piekielnie ciężkiej pracy.

– Po pierwsze, to najtrudniejsza w uprawie roślina na świecie. Po drugie, plon handlowy w postaci kłącza uzyskuje się po koło dwóch latach ręcznej pielęgnacji. Nie ma tu drogi na skróty, jest tylko ciężka praca. Gdybyśmy od początku byli nastawieni na chęć zysku, być może nie udałoby się nam osiągnąć tego sukcesu – mówi Agnieszka Firlej.

Znawcy wasabi, którzy próbowali polskich kłącz, byli zaskoczeni. Okazało się, że niczym nie odbiega od japońskich roślin. Jest uprawiana naturalnie, ma właściwą moc, smak, aromat, wygląd.

Z czym to jeść?

W podradomskiej farmie rodzina państwa Blumów uprawia wasabi odmiany Daruma. Ta roślina jest jadalna w całości. Najbardziej ostre jest kłącze, ale i liście z ogonkami mają pikantny posmak. Najdelikatniejsze, ale zarazem niepowtarzalne są kwiaty.

– To jest genialna roślina, ponieważ ostrość jest bardzo przyjemna, szybko pojawia się w ustach, by po chwili już jej nie czuć, pozostawia za to uczucie ciepła i świeżości – wyjaśnia Agnieszka Firlej.

Dodaje, że ostrość startego kłącza można „regulować”.

– Kłącze należy zetrzeć na specjalnej tarce, uformować w kulkę i pozostawić na 2-3 minuty, po tym czasie pasta wasabi będzie najostrzejsza. Ostrość w ciągu kilkunastu minut będzie się zmniejszać, więc osoby bardziej wrażliwe również będą mogły się tą wyjątkową pastą delektować. Aby wydobyć większą ostrość pasty wasabi, należy delikatnie rozbić świeżo uformowaną kulkę nożem. Ten ostry, unikalny smak wasabi zawdzięcza dużej zawartości lotnego związku – izotiocyjanianu – tłumaczy Firlej.

Okazuje się, że liście i kwiaty można z powodzeniem kisić, ale to też bardzo zdrowy dodatek do wielu dań. Szefowie kuchni potrafią genialnie łączyć smak kłącza, liści czy kwiatów wasabi nie tylko z mięsem, rybami, ale również z owocami.

Samo zdrowie

Wasabi to nie tylko przyprawa, ma również właściwości lecznicze. To bomba z enzymami działającymi w profilaktyce nowotworów, alergii, poprawia trawienie. Ma też właściwości bakterio- i grzybobójcze. Pierwotnie dodawano ją do sushi, by potrawa się nie psuła i by niwelować nieprzyjemny zapach.

– Zastosowanie jest szerokie. Cieszy nas fakt, że szefowie kuchni bawią się i eksperymentują z naszym wasabi, tworząc niepowtarzalne smaki. Poza tym kto by nie chciał spróbować lodów, ciastek czy alkoholu z prawdziwym wasabi? – pyta retorycznie Agnieszka Firlej.

Nie bez przyczyny mówi o szefach kuchni, bo na razie tylko oni mają możliwość kupienia świeżych kłączy wasabi spod Radomia. Nie trafiają one do wolnej sprzedaży z kilku powodów. Po pierwsze są naprawdę drogie. Niewiele osób kupiłoby roślinę kosztującą 1200 – 1500 zł za kilogram. Czyli 120 – 150 zł za 10 dag. Po drugie – polskiego wasabi jest jeszcze zbyt mało, by sprzedawać je do sklepów.

– Z czasem, po osiągnięciu odpowiedniej wielkości uprawy może tak będzie. Od grudnia do końca kwietnia pojawią się u nas kwiaty i już mamy pierwszych chętnych. Będzie ich sporo, bo ponad 500 kg. Kłącza dostępne są cały rok, podobnie jak liście – mówi Firlej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(79)
GIS
5 lata temu
"ma również właściwości lecznicze" a co na to sanepid? Tak bez licencji uprawiać i handlować produktami leczniczymi i to jeszcze tak drogimi, jak u Jurka Zięby?
Natenczas Woj...
5 lata temu
Pod Radomiem można uprawiać wiele ciekawych roślin, Papaveracea na przykład. Teraz niech się weźmie za Lophopora Williamsii, w szklarni da radę wyhodować...
KK
6 lat temu
Ależ artykuł sponsorowany!!!
chwast
6 lat temu
Bzdury !. U Nas tego zielska jest masa .Sąsiad karmi tym króliki ,już od lat !!!!!!!!!
ewa
6 lat temu
Teraz jak o tym napisaliście, to plantacja zostanie namierzona i zniszczona przez zazdrośników!!!!
...
Następna strona