O niemal 6 proc. zdrożał w ciągu roku hektar gruntu ornego w Polsce, wynika z Indeksu Wartości Ziemi Rolnej przygotowanego przez Open Finance. Silne wyhamowanie wzrostu wartości ziemi rolnej nastąpił po wprowadzeniu ograniczeń w obrocie gruntami, ale spodziewanego spadku cen nie było.
Jak czytamy w komunikacie Open Finance, płonne okazały się obawy o przecenę ziemi rolnej w Polsce. Były one o tyle uzasadnione, że w 2016 roku wprowadzono ograniczenia w obrocie ziemią. Przez nie bez specjalnego zezwolenia osoba niebędąca rolnikiem nie może dziś kupić rolnej parceli.
Okazało się jednak, że w praktyce osoby zdecydowane powiązać swoje życie z rolnictwem lub kupić działkę w celach rekreacyjnych, mogą to zrobić. Z drugiej strony wyraźnie utrudnione zostały zakupy o charakterze spekulacyjnym. Efekt? Wzrosty cen ziemi rolnej wyhamowały.
Dla porównania, parcele w Czechach, Danii na Litwie i Węgrzech potrafią drożeć nawet o 10-25 proc. w skali roku.
Jeszcze kilka lat temu nikogo nie dziwiły kilkunastoprocentowe podwyżki stawek i to w skali rocznej, ale dziś dynamika podwyżek stopniała do kilku procent. Według analityków Open Finance "jest to zmiana pozytywna z punktu widzenia stabilności rodzimego rynku ziemi", który w większym stopniu wiąże dziś wyceny rolnych parceli z opłacalnością prowadzenia działalności rolnej.
Średnia cena hektara ziemi ornej w Polsce pod koniec zeszłego roku wynosiła 37,9 tys. zł. To tylko o 468 złotych więcej niż w trzecim kwartale 2017 roku oraz o 2093 złote więcej niż pod koniec 2016 roku. W ciągu roku statystyczny hektar zdrożał więc o 5,8 proc.
Jak podkreślono w komunikacie Open Finance, prym wiodły działki o najniższej przydatności rolniczej. Grunty dobre, czyli te o najwyższej przydatności rolniczej, dość wolno zyskują na wartości już od drugiej połowy 2015 roku.
Teoretycznie powodem może być to, że to właśnie urodzajne grunty są atrakcyjne dla rolników. W nowym porządku prawnym to oni mają uprzywilejowaną pozycję, przede wszystkim oni mogą kupić ziemię bez dodatkowych zgód i formalności. Rolnicy najprawdopodobniej wykorzystują tę przewagę w negocjacjach czego efektem są stabilne ceny żyznej ziemi.
W przypadku ziemi niższych klas bonitacyjnych dynamika zmian tradycyjnie jest wyższa. Takie parcele częściej stają się łupem osób niezwiązanych z rolnictwem. Łatwiej jest też zmienić przeznaczenie takich działek, aby wykorzystać je na inne cele niż sianie czy sadzenie, a cena słabych gruntów ornych jest przeważnie niższa niż tych o największej przydatności rolniczej.
Licząc od końca 2015 roku, a więc momentu, w którym bardzo poważnie mówiono już o mających wejść w życie ograniczeniach obrotu ziemią rolną, ziemia dobra zdrożała o 3,8 proc., a ta o najniższej przydatności rolniczej aż o 9,4 proc.
Z danych Eurostatu wynika, że najmocniej drożejącymi gruntami rolnymi były te położone na Węgrzech. Podczas gdy w 2015 roku za hektar trzeba było płacić trochę ponad milion forintów, to już w 2016 średnią stawką było 1,3 mln forintów. To oznacza wzrost o ponad 25% proc. w ciągu zaledwie roku.
Bardzo dynamiczne wzrosty cen urzędy statystyczne zanotowały też na Litwie (13,8 proc.), w Czechach (13,4 proc.) i Danii (11,5 proc.). Mniej za orne parcele płacili za to w 2016 roku mieszkańcy Grecji (-0,8 proc.), Rumunii (-3 proc.), Wielkiej Brytanii (-4,1 proc.), Luksemburga (-6,2 proc.). Najbardziej spektakularną przecenę zanotowano natomiast w Irlandii (-13,4 proc.), co portal agriland.ie wiąże z bardzo niekorzystnymi warunkami chowu krów mięsnych i mlecznych w tamtym okresie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.